Bombardowania Środy we wrześniu 1939
roku >> Zrzuty dla średzkiego Inspektoratu AK w ramach operacji Riposta >> |
Bombardowania Środy we wrześniu 1939 roku |
Pełna wersja tekstu ukazała się w Średzkim Kwartalniku Kulturalnym nrnr 57 i 58 (1 i 2 / 2011) | |
[...] Na godzinę czwartą czterdzieści pięć 1 września 1939 r. Adolf Hitler nakazał aktywację planu kryjącego się pod kryptonimem Fall Weiss (niem. Wariant Biały), którego osnowę stanowiła agresja z lądu, morza i powietrza na terytorium Polski. [...] O godzinie czwartej dwadzieścia sześć w ciemnościach i gęstej mgle z lotniska Elbling (Elbląg) startuje do wykonania specyficznego zadania klucz sztukasów z pierwszego pułku bombowców nurkujących (StG 1) dowodzony przez 26 letniego oberleutnanta Bruno Dilley`a. Osiem minut później z niskiego lotu koszącego klucz Dilleya bombarduje nasyp mostu kolejowego na Wiśle w Tczewie. [...] 600 kilometrów dalej, na południu, z położonego ok. 10 kilometrów od Strzelc Opolskich lotniska Nieder-Ellguth (Ligota Dolna) punktualnie o godzinie 4.02 startuje dwadzieścia dziewięć sztukasów z 76. pułku bombowców nurkujących i po uformowaniu szyku bierze kurs na położone 20 km od granicy 16-to tysięczne miasteczko Wieluń. O 4.35 sztukasy są już na kursie bojowym i kolejno schodzą do ataku. Kilka minut później, ok. 5.40 pogrążony we śnie Wieluń staje się polską Guerniką. [...] Gdy klucz sztukasów Dilleya kolejno lądował w Elbling stojący w kanale portowym | |
Cukrownia Środa A.D. 2011. W niemal wszystkich opracowaniach dotyczących niemieckich bombardowań pierwszego i czwartego września w Środzie podaje się informację, że celem Luftwaffe była cukrownia. W świetle zachowanych dzienników bojowych Luftwaffe, rozkazów i analiz działań cukrownia nie była jednak bezpośrednim celem ataku... |
Gdańska, [...] pancernik Schleswig-Holstein kończył właśnie manewr zajęcia dogodnej pozycji ogniowej, [...] Punktualnie o godzinie czwartej czterdzieści siedem dowódca okrętu Käpitan zur See Gustav Kleikamp wydał rozkaz otwarcia ognia. Minutę później w kierunku polskiej placówki tranzytowej pomknęły pierwsze pociski z 280 mm dział pancernika. [...] Od wczesnych godzin porannych trwały zmagania na obu skrzydłach Armii „Poznań”, a pojedyncze bitwy graniczne prowadziły także integralne oddziały Armii „Poznań” w tym, 55. pułk piechoty ze składu Wielkopolskiej Brygady Kawalerii w okolicach Leszna i Rawicza. Tymczasem Środa jeszcze śpi, choć z pewnością o tej godzinie część mieszkańców była już w porannej krzątaninie. Kto słuchał radia mógł dopiero o 6.30 dowiedzieć się, że zaczęło się to co nieuchronnie wisiało w powietrzu: wojna. Nadawany ramowo program radiowy został przerwany, po czym Zbigniew Świętochowski poinformował o przekroczeniu granic przez niemiecką machinę wojenną. Następnie wyemitowano, słynne już dziś, przemówienie nagrane dwa dni wcześniej, na prośbę sztabu Generalnego przez aktora Józefa Małgorzewskiego, zaczynające się od słów „A więc wojna…”. Świt nad Środą budził się ospale. Zapiski historyczne jednoznacznie potwierdzają, że 31 sierpnia był dniem burzowym, a igły błyskawic szyły niebo jeszcze późno w noc. Noc była bardzo wilgotna, a radiacja wilgoci powodowała powstawanie mgieł. Dla działań lotnictwa występowanie mgły ma znaczenie zasadnicze, bowiem każdy statek powietrzny może bezpiecznie wykonać zadanie przy określonych tzw. minimalnych dla danego typu (ale także wyszkolenia załogi) warunkach meteorologicznych. Pamiętać także trzeba, że masowe wykorzystanie lotnictwa i taktyka jego działania wymagały tworzenia wielkich formacji, na które składało się kilka – kilkadziesiąt maszyn. Lot taką formacją, w warunkach utrzymującego się dużego zachmurzenia lub mgły, stawał się problematyczny, a w praktyce niemożliwy. Wczesno poranne warunki meteorologiczne 1 września 1939 roku niemalże całkowicie sparaliżowały działania Luftwaffe. Do zadań wystartowały tylko nieliczne jednostki, wśród których znalazły się te, które bombardowały Wieluń oraz uderzające na Tczew. |
Dla działań lotnictwa obszar Polski podzielony został linią rozgraniczenia pomiędzy dwie floty powietrzne Luftwaffe, z których Luftflotte 1 miała działać na północ od linii, zaś Luftflotte 4 na południe od niej. Linia rozgraniczenia przechodziła w bezpośredniej bliskości Środy (rys), stąd można śmiało powiedzieć, że znalazła się ona na krańcach strefy odpowiedzialności Luftflotte 1, której dowództwo znajdowało się w Szczecinie. Niekorzystne warunki atmosferyczne utrzymywały się w przewadze nad strefą odpowiedzialności Luftflotte 1, stąd działania na tym obszarze były bardziej ograniczone. [...] Kilka minut po dziewiątej z lotniska Gabbert (Jaworze, k. Kalisza Pomorskiego) startuje samotny He-111H z klucza sztabowego 26. pułku bombowego i kieruje się nad Poznań. Jego zadaniem jest rozpoznanie pogody i sytuacji operacyjnej w powietrzu nad Poznaniem, a zwłaszcza ewentualne przeciwdziałanie polskiego lotnictwa myśliwskiego. Do obrony nieba nad Poznaniem i działań na rzecz Armii „Poznań” w gotowości pozostawał dwu eskadrowy dywizjon („trzeci”) myśliwski, dyslokowany na lotnisku polowym Dzierznica, 12 km na płn. od Środy. Na Ławicy, macierzystym lotnisku poznańskich lotników pozostała trzysamolotowa zasadzka pod dowództwem ppor. Mikołaja Kosteckiego – Gudelisa. Po około 35 minutach lotu Heinkel ponad warstwą chmur i przyziemnej mgły przelatuje nad Ławicą, z której niemalże natychmiast startuje ppor. Kostecki. Do kontaktu bojowego nie dochodzi - Kostecki po kilku minutach ląduje. | |
...
Na tym zdjęciu doskonale widać jak niewielką odległość dzieli biegnąca
po lewej stronie linia kolejowa i rysująca się w tle stacja kolejowa
(zabudowania współczesne) od zabudowań cukrowni (komin). W
rzeczywistości plac cukrowni (po lewej stronie od komina) znajduje się
jeszcze bliżej stacji, a tzw. plac węglowy wręcz
zabudowaniami
stacji graniczy. Przy znanej celności bombardowań jesteśmy
niemalże pewni, że celem była stacja kolejowa, a bomba która
spadła na cukrownię była przypadkowa. 4 września, mniej więcej w tym samym miejscu, w którym zrobiono zdjęcie, życie stracili żołnierze 55. Pułku Piechoty przemieszczającego się po trasie Śrem - Września. |
Przed jedenastą Heinkel jest już w Jaworzu i melduje o rozrywających się warstwach chmur i opadającej mgle, co staje się sygnałem do rozpoczęcia pierwszej w tej wojnie operacji przeciwko Poznaniowi. Na pierwszy dzień Luftwaffe powierzono zadanie wyeliminowania z działań lotnictwa polskiego i niszczenie infrastruktury o wysokim znaczeniu dla mobilizacji i potencjału bojowego. Do takiej infrastruktury zaliczano np. fabryki broni pracujące w ostatnich tygodniach pokoju pełną parą, ale także linie kolejowe i ważne węzły komunikacyjne, które spełniały role życiodajnych arterii. [...] Około godziny 11.40 formacja 33 Heinkli drugiego dywizjonu 26. pułku po nadlotniskowej zbiórce obiera kurs bojowy na odległy o około 140 kilometrów Poznań. Pierwszego Heinkla pilotuje dowódca formacji mjr. Von Bushe. Mgły nad Polską rozwiewają się raczej szybko, bo aktywność Luftwaffe wzrasta z każdą minutą. O tej samej porze z lotniska Shönfeld/Crössinsee (dzisiejsze lotnisko w Mirosławcu) startuje formacja 29 He-111H pierwszego dywizjonu 57. pułku zwanego „Legionem Kondor” pod dowództwem mjr. Karla von Mehnerta, obierając kurs bojowy na Gniezno. Heinkle von Bushego (26 pułk) przelatują nad Strzelcami Krajeńskimi, gdzie z pobliskiego Lichenia (Lichtenow) szybko nabierają wysokości asystujące myśliwce Bf-109E z drugiego dywizjonu 1. myśliwskiego pułku niszczycieli. Lot w kierunku Poznania przebiega na wysokości 4000-5000m i od Tarnowa Podgórnego, po obniżeniu wysokości bombowce mogłyby być już na kursie bojowym, wszak do Ławicy pozostaje stąd kilkanaście kilometrów. Von Bushe kieruje jednak formację na południe, do linii kolejowej Poznań – Wolsztyn, gdzie następuje rozdzielenie formacji na trzy grupy i ponowny zwrot na północ, wprost na Poznań. Każda z nich ma inną kolejność celów. Pierwsze bomby spadają parę minut po dwunastej, a Poznań jest zaskoczony całkowicie. Punkt meldunkowy w Przeźmierowie, ominięty przez formację, nie melduje o zagrożeniu. [...] Celność sięgająca niespełna 30% dla ówczesnych klasycznych bombardowań pozostawia wiele do życzenia stąd wiele bomb pada na obiekty cywilne, mieszkalne. [...] Niemieckie lotnictwo musiało czuć się pewnie, skoro dla drugiej wyprawy bombowej skierowanej głównie przeciwko dworcom kolejowym, nie przydzielono asysty myśliwskiej. Kiedy ppor. Kostecki lądował wraz z kluczem pejedenastek na zbombardowanej Ławicy, do Gniezna zbliżały się już bombowce z „Legionu Kondor”. O godzinie 12.34 bomby lecą na stację kolejową, po czym cała formacja bierze kurs na Wrześnię gdzie bombardowanie trwa o 12.58. Siedemnaście minut później, dokładnie o 13.15 [...] Heinkle pułku pojawiają się nad stacją kolejową na linii Poznań – Kluczbork w Środzie. Trudno powiedzieć, z jakiego kierunku nadleciały samoloty; taktyka bombardowania linii kolejowych i pociągów była dopiero wypracowywana, o czym świadczą reporty niemieckich dowódców, słane w pierwszych dniach wojny. Dla młodych załóg bombowych Luftwaffe Polska był żywym poligonem. |
Preferowano
ataki na linie torów
prowadzone równolegle do nich z odstępami pomiędzy kluczami
bombowców.
Skutkowało to trwałymi uszkodzeniami linii w wielu miejscach.
Niemieckie
dowództwo szybko też doszło do wniosku, że bombardowanie
samych dworców było
mniej efektywne od bombardowania linii. Chyba, że dworce zapchane były
pociągami,
które zbombardowane blokowały przejazdy. [...] Na ziemi
ginie 9 mieszkańców
Środy. Pięć
minut później
bomby spadły na lotnisko w Śnieciskach skąd operowała należąca do Armii
„Poznań” 36. eskadra obserwacyjna. Efekty tego
bombardowania
pozostają nieznane, a tuż po nim formacja bierze kurs na Poznań. O
13.50 trwa drugie
bombardowanie Poznania i tym razem celem stała się Ławica. Klucz ppor.
Kosteckiego, tuż przed drugą falą bombardowań opuszcza Ławicę, kierując
się w
kierunku Dzierznicy. Działanie zasadzki z rozpoznanego i
zbombardowanego
lotniska mijało się z celem. O 14.00 Kostecki ląduje wraz z dwoma
pozostałymi
pilotami w Dzierznicy, a godzinę później o 15.05 Heinkle
lądowały w odległym od
Poznania o 120 km Shönfeld, choć dwa z nich uszkodzone ogniem
polskiej opl
musiały lądować na innych lotniskach. Późnym popołudniem
dowództwo niemieckie decyduje o
ponownym użyciu 26. pułku na Poznań. Start formacji z Gabbert
następuje o
17.10, ale tym razem dowodzi nią Feldwebel Füllgrabe. Do
osłony
myśliwskiej
wyznaczono 2. eskadrę 2. instruktorskiego pułku myśliwskiego,
który
stacjonował w Lottin (dzisiejszy Lotyń). 8 myśliwców Bf-109E
dowodzonych przez
Hauptmanna Joachima Schlichtinga,
starego wyjadacza z walk w Hiszpanii, startuje o 17.35. Tuż przed 18-tą
następuje ponowne bombardowanie Poznania. Trzeci nalot jest najgorszy;
bomby
spadają m.in. na Jeżyce (teoretycznie na koszary, a w praktyce na
budynki
mieszkalne), wypełniony uciekinierami dworzec główny,
dzielnicę
Łazarz i
zakłady HCP. [...] W Środzie, Wrześni, Gnieźnie,
Poznaniu i kilkudziesięciu innych miastach w Polsce opada pył uniesiony
spadającymi bombami i ruinowanymi obiektami. [...] Dzień
– pierwszy dzień wojny totalnej, dogasa…
|
|
Cmentarz średzki. Odnowiona w 2010r. mogiła poległych 4 września 1939 r. żołnierzy jednego z pododdziałów 55 pułku piechoty. | |
Drugi września, wstawał nad Środą tak samo jak dzień poprzedni; dominowały mgły rozciągające się nad ziemią, a słońce niemrawo przebijało się przez chmury. Kolejny dzień września mógłby zaczynać się dla mieszkańców miasta tak jak poprzedni, jak poprzednie dni roku, jak dni września przed rokiem, gdyby nie ów dramatyczny fakt, że dzień poprzedni zmienił w życiu Polaków, a później także i innych mieszkańców Europy i świata wszystko. Zmienił bieg historii. Pierwszego września 1939 roku o godzinie 13.15 życie straciły w wyniku niemieckiego nalotu bombowego, wymierzonego w stację kolejową, pierwsze średzkie ofiary konfliktu, który przeszedł do historii pod nazwą II wojny światowej. [...] Rozkazy do działań Luftwaffe na dzień 2 września musiały ulec nieznacznej modyfikacji, w związku z panującymi w dniu poprzednim i zapowiadanymi na kolejny dzień, fatalnymi warunkami atmosferycznymi. Ograniczono uderzenia na infrastrukturę kolejową, przenosząc akcenty na niszczenie kolumn wojsk i niszczenie infrastruktury komunikacyjnej. Priorytetem dla bombowców było dalej zwalczanie polskiego lotnictwa, które zdołało niemalże całkowicie – dzięki systemowi lotnisk polowych – zamaskować swoją | |
Plac węglowy cukrowni. Stąd do budynków stacji ledwo 100 metrów. |
dyslokację. Na całej długości granicy z Niemcami i Słowacją od 24 godzin trwała bitwa graniczna. Jednostki Armii „Poznań” odpierały kolejne ataki oddziałów niemieckich, choć główny impet skierowany był na kierunku korytarza pomorskiego, Mławy na północy i Łodzi od południowego zachodu. W gotowości do wykonywania zadań myśliwskich pozostawały na lotniskach polowych i lądowiskach (zasadzkach) w Dzierżnicy, Gułtowach i Kobylimpolu samoloty P-11c Trzeciego (poznańskiego) dywizjonu myśliwskiego, stanowiącego element lotniczy Armii Poznań. Około 11.30 z Kobylegopola startuje alarmowo ppor. Włodzimierz Gedymin. Kieruje się na południowy wschód i przecinając rynnę jezior kórnicko - zaniemyskich dostrzega od strony Lubonia niemieckiego Dorniera-17 z drugiej eskadry 121. pułku dalekiego rozpoznania, wykonującego lot z Schönfeld. Gedymin robi zwrot na zachód z jednoczesnym nabraniem wysokości i po chwili siedzi już na ogonie niemieckiej maszyny, której załoga nie dostrzega niebezpieczeństwa. [...] Gedymin atakuje na pełnym gazie z lotu nurkowego i trafia Dorniera, który zaczyna wykonywać prawy wiraż. Gedymin strzela dalej i po chwili Dornier – trafiony w zbiornik paliwa – zaczyna płonąć. Silniki pracują nadal, więc dowódca załogi postanawia lotem ślizgowym, z wysokości 3000 metrów | |
Neogotycki, XIX wieczny budynek sądu Środa "zawdzięcza" pruskiemu zaborcy. Kilkadziesiąt lat później stał się areną hitlerowskiego ludobójstwa. Tutaj rozstrzeliwano "skazanych" 20 października 1939r. w ramach planowej operacji eksterminacyjnej pod kryptonimem "Tannenberg". Zdarzenie upamiętnia tablica, pierwsza po prawej stronie od wejścia. |
osiągnąć granicę niemiecką, ale szybko dochodzi do wniosku, że jest to niemożliwe. Wydaje rozkaz opuszczenia samolotu. Z trzy osobowej załogi [...] ginie radiotelegrafista. O 11.45 Dornier w korkociągu spada we wsi Mieczewo (5 km na płd-zach. od Kórnika). Gedymin ląduje w Kobylimpolu i pomimo przestrzelonego śmigła (sic!) po ok. 25 minutach i uzupełnieniu amunicji i paliwa, startuje ponownie. Tym razem kierunek przeciwny, na Suchy Las, nad którym swe zadanie wykonuje pojedynczy He-111J z pierwszej eskadry meteorologicznej bazującej w Stargardzie. Heinkel, z zadaniem rozpoznania pogody w strefie odpowiedzialności Luftflotte 1, od Poznania po Gdańsk, pilotowany był osobiście przez dowódcę eskadry Oberleutnanta Ernsta Woyna. Gedymin dostrzega Heinkla przed sobą i niemalże powiela manewr sprzed niespełna 40 minut. Nabiera intensywnie wysokości i mijając Heinkla, zwala maszynę przez skrzydło, z impetem atakując od góry. Strzelec Heinkla dostrzega zagrożenie, ale krótkie serie Gedymina, będącego w pościgu robią swoje i Heinkel wkrótce płonie. Załoga opuszcza samolot na spadochronach, a ten uderza o godzinie 12.10 w ziemię w pobliżu jeziora Glinno (k. Złotnik). [...] Około południa mgły nad Polską zaczynają się podnosić, tak jak dnia poprzedniego i samotni harcownicy oddają pole wielkim formacjom. [...] Kiedy ppor. Gedymin trafia Dorniera nad jeziorami kórnickimi trzeci dywizjon startuje z Königsberg i kieruje się na zachód. 40 minut wcześniej w odległym Werneuchen też grzeją silniki. Do lotu bojowego startuje eskadra sztabowa 27. pułku i również kieruje się na zachód, przelatując kilkanaście minut później nad Königsberg. Od ok. 13.00 trzeci dywizjon atakuje kolejno dworce kolejowe w Gnieźnie, Damasławku i Juncewie, a eskadra sztabowa dworce w Wągrowcu i Gnieźnie. Eskadra zaatakowała także polskie pozycje obronne pod Kcynią. Cele uderzeń 27-go pułku jednoznacznie potwierdzają priotytety bombowej Luftwaffe: niszczenie polskich wojsk z powietrza i uniemożliwienie koncentracji i manewru (linie kolejowe). [...] Pierwszy dywizjon 27. pułku, [...] rozkazem Göringa na 2 września miał niszczyć drogę kolejową Poznań – Warszawa. Cała formacja dywizjonu wystartowała wspólnie o godz. 13.30. Mijając okolice zasadzki Kobylepole dywizjon zaalarmował polskie pejedenastki. Ppor. Gedymin odpoczywał po dwóch zwycięskich | |
Ulica 17 września przed wojną nosiła nazwę Ogrodowa co doskonale oddawało jej topografię. W średniowieczu była lokalną uliczką zakończoną być może furtą prowadząca do / wzdłuż ogrodów klasztoru dominikanów. Na znaczeniu zyskała po rozbiórce murów miejskich i budowie stacji kolejowej w 1875r. 17 września 1939r. poprowadzono tędy aresztowanych w łapance i rozstrzelanych następnie na łąkach kijewskich. | |
zestrzeleniach, a do jego nie w pełni sprawnej maszyny wskoczył ppor. Aleksander Wróblewski, który na pełnym gazie pognał za oddalającymi się Heinklami. Tymczasem 1 eskadra dywizjonu zbombardowała dworzec we Wrześni, a 2-ga i 3-cia poleciały na Koło i Kutno. [...] Niestety nad Kutnem ppor. Wróblewski zorientował się, że ma za mało paliwa i obrał kurs na lotnisko Lublinek pod Łodzią. Po lądowaniu okazało się, że musi zostać na noc, bo samolot był uszkodzony ogniem Heinkli. [...] Tego dnia Środa została oszczędzona, [...]. o wiele częściej bombardowano np. stację kolejową we Wrześni. Drugi dzień wojny dobiegał końca, trwała bitwa graniczna, ale impet niemieckich armii był ogromny. Armia „Pomorze” i „Łódź” cofały się pod ich naporem, odsłaniając skrzydła niemalże nienaruszonej Armii „Poznań”. Już o 16.00 sytuacja w polskim Naczelnym Dowództwie staje się na tyle jasna, że podjęta zostaje decyzja wycofania 14 Dywizji Piechoty z terenu Poznania, ale to dopiero prolog. Co prawda lukę wypełnić ma Podolska Brygada Kawalerii, ale jej rola to raczej tylko opóźnianie...[...] 3 września to już kolejny dzień dramatu. [...] Na trzeci dzień wojny bombowa Luftwaffe dostała zadanie dalszego niszczenia infrastruktury komunikacyjnej, kolumn maszerujących wojsk i, już w znacznie mniejszym zakresie, lotnictwa polskiego, które uznano za mocno ograniczone w działaniach. Intensywniej | |
Przedowojenny budynek pocztowców przy skrzyżowaniu ulicy 20 październia i 17 września. Ulica 20 października nosiła przed wojną nazwę Długa. Na ścianie budynku w 2004r. umieszczono pamiątkową tablicę. |
miano również bombardować przemysł zbrojeniowy, zwłaszcza w Centralnym Okręgu Przemysłowym. Lotnictwo myśliwskie zaś nadal miało poszukiwać polskich lotnisk polowych i zasadzek, a także eskortować bombowce nad cele, gdzie spodziewano się przeciwdziałania myśliwców polskich. [...]. Pozostający w dyspozycji Göringa 27. pułk bombowy miał tego dnia jedno główne zadanie: przerwać połączenie kolejowe Poznań – Warszawa. Jednak przed południem trzeci dywizjon tegoż pułku leci z Köningsberg nad Poznań i bombarduje Ławicę, na której spodziewano się jeszcze polskich samolotów. Wobec ich braku zbombardowano hale i hangary. O 16.05 ten sam dywizjon ponownie startuje i kieruje się na linię kolejową Poznań – Kutno. [...] Jednak tego dnia trzeci niemiecki dywizjon 27. pułku miał pecha, bo zasadzki Gębarzewo i Kobylepole nękały bombowce kilkukrotnie i to z niezłym skutkiem. W okolicach Wrześni 7. lub 9. eskadrę dywizjonu zaatakował ppor. Maliński, startując z zasadzki Gębarzewo i posłał jednego Heinkla do ziemi, który spadł w okolicach Kostrzyna. Kolejne samoloty trzeciego dywizjonu ścigały dwie pejedenastki z Kobylegopola pilotowane przez kpt. Zarębę i ppor. Grzybowskiego. [...] Niemniej ofiarność i waleczność polskich obrońców nieba znów się potwierdziła, bo kpt. Zaręba dopadł jednego Heinkla pod Wolsztynem i również posłał go do ziemi, choć przypłacił to przestrzeloną nogą. O godzinie 18.05 dywizjon wylądował w Königsberg. [...] Sytuacja strategiczna na polskim teatrze działań była już bardzo niekorzystna dla Polski. Cofały się wszystkie armie, kończyły walkę pojedyncze punkty oporu, choć dla obrońców Westerplatte był to dopiero trzeci dzień, a w świat szła informacja: „Westerplatte broni się nadal”, podnosząc wszystkich polskich obrońców na duchu. [...] Kurczy się front, zmniejsza się ilość celów dla Luftwaffe, więc dowództwo podejmuje decyzję o przebazowaniu części sił. Trzeci dywizjon 27. pułku, po locie bojowym na Warszawę w godzinach 14.45-18.10 ląduje w Jürgenfelde w Prusach Wschodnich. W czwartym dniu wojny Luftwaffe miała się skupić już tylko na wsparciu walczących | |
Łąki kijewskie dziś już niemalże nie przypominają łąk. Przed wojną było to pozbawione jakichkolwiek zabudowań zatorze i łąka rozpościerajaca się aż do Kijewa. Tutaj, 17 września rozstrzelano ofiary łapanki na Wielandowie. Tutaj też je pogrzebano. | |
wojsk i niszczeniu infrastruktury; lotnictwo polskie uważano za nieistniejące, choć tego dnia niemieckie siły powietrzne straciły jeszcze 13 samolotów. Rano w godzinach 8.23-10.30 rozpoznanie po trasie Inowrocław – Mogilno – Poznań przeprowadził klucz sztabowy 26. pułku. W raporcie pojawiła się informacja o siedmiu pociągach zauważonych w Poznaniu. Klucz przeleciał także nad Środą, być może oceniając ruch na linii kolejowej z Kluczborka lub działalność lotniska w Śnieciskach. Wyniki rozpoznania okazały się obiecujące, bo o 14.00 z Gabbert poderwało się 8 Heinkli z 5. eskadry drugiego dywizjonu, kierując się kolejno na dworce kolejowe w Wągrowcu, Żninie, Mogilnie i Gnieźnie. Podobnie jak zrobili to piloci 53. pułku, 1 września po bombardowaniu Gniezna, wzięli kurs na dworzec kolejowy w Środzie. Wg. świadków, samoloty ponownie pojawiły się niespodziewanie. Niektórzy z nich twierdzili, że przyleciały od strony Jarocina. Nie ma także pewności, co do dokładnej godziny, którą w zależności od źródeł określano jako ok. 14.00, po 15.00 lub ok. 17.00. Nie ma problemu w rozwikłaniu zagadki kierunku nalotu, bo podchodzące do celu pozbawionego obrony przeciwlotniczej klucze bombowców miały czas na zbudowanie odpowiedniego manewru do ataku, stąd być może | |
Ofiary akcji Tannenber, rozstrzelane 20 października pochowano na łące pomiędzy Struga Średzką i stawami cukrowni, a torem linii kolejowej Poznań - Kluczbork. Pamiątkową tablicę umieszczono z inicjatywy Średzkiego Towarzystwa Kulturalnego w 70 rocznicę ludobójstwa. |
zwrot
przed Środą w kierunku południowym i atak na dworzec wzdłuż
torów – to mogło z
ziemi, zwłaszcza w minutach paniki i przerażenia być oczytane, jako
przylot od
strony Jarocina. [...] Na
ziemi zginęło 6 osób z rejonu Środy, ale pech prześladował
także jedną z kolumn
55. pułku piechoty wycofującego się po drodze na Wrześnię. W momencie
bombardowania żołnierze znajdowali się w okolicach przejazdu kolejowego
i
pięciu z nich z kompanii karabinów maszynowych poległo. Po
bombardowaniu
eskadra pognała jeszcze nad Śnieciska i nie dostrzegając
samolotów wróciła do
Gabbert, gdzie lądowała o 15.30. |
Niebo nad Środą błękitniało, a przelatujące odtąd nad miastem samoloty już tylko podążały ze swym śmiercionośnym ładunkiem gdzieś dalej, w głąb Polski. [...] 9 września 1939 r. miasto zostało zajęte przez pododdziały 252. Dywizji piechoty generał Boehm-Betzinga. Początkowo teren powiatu włączony został do poznańskiego okręgu wojskowego zajmowanego przez odwód gen. Schenckendorffa, jednak już 26 października władzę przejęła administracja cywilna. Środa znalazła się w okręgu poznańskim (Raischgau Posen) na prawach i w podziale administracyjnym landratury z okresu przedwojennego. W styczniu 1940 r. dekretem Hitlera ziemie Wielkopolski wraz z landraturą środa utworzyły Warthegau włączony do Rzeszy Niemieckiej. Namiestnikiem Warthegau został, urodzony w Środzie, Artur Greiser (1897-1945). Od początku okupacji faszyści rozpoczęli tworzenie nowych struktur administracyjnych, w tym władz miejskich, landratury i NSDAP. Organizowano także siły tajnej policji państwowej i bezpieczeństwa oraz pomocniczych oddziałów policyjnych i żandarmerii. Dużą rolę w przejmowaniu administracji, a zwłaszcza w organizacji sił policyjnych odgrywali przedstawiciele 6% mniejszości niemieckiej powiatu średzkiego. Niemalże od samego początku okupacji faszyści rozpoczęli represje i politykę terroru wobec mieszkańców Środy i okolic. Już 11 września na cmentarzu średzkim zastrzelono dwóch mieszkańców Środy. 6 dni później przypadkowy strzał oddany przez żołnierza niemieckiego stał się pretekstem do łapanki przeprowadzonej w kwartale ul.ul. Spichrzowa, Powstańców, Mała Klasztorna i Wiosny Ludów (tzw. Wielandowo). Aresztowanych 21 mieszkańców przeprowadzono przez miasto na łąki kijewskie, gdzie dokonano na nich masowego mordu, a ciała zakopano pospiesznie w wykopanym dole. Akcja ta, wywołana nieco przypadkowo stała się dla hitlerowców doskonałym pretekstem do zastraszenia ludności i wprowadzenia w administracji stałego elementu terroru. We wrześniu aresztowano także burmistrza Środy, Jana Polskiego, którego osadzono w Forcie VII w Poznaniu, a następnie stracono. 12 października, w wyniku poszukiwań Ludwika Gomolca (1914-1996), znanego działacza, w rodzinnym domu w Pętkowie dokonano mordu na jego bliskich. 20 października, przystąpiono do planowanej akcji eksterminacyjnej w ramach operacji Tanennberg, masowej eksterminacji inteligencji polskiej. Na podstawie list proskrypcyjnych przygotowanych prawdopodobnie jeszcze przed 1935 r. przez przedstawicieli miejscowej mniejszości niemieckiej. aresztowano 30 Polaków, mieszkańców Środy i okolic. Po szybkim, sfingowanym procesie 29 Polaków usłyszało wyrok: „śmierć za moralny współudział w prześladowaniu Niemców”. Ludobójstwa (bo przecież nie można tutaj mówić o wyroku) dokonała specjalnie wyznaczona grupa Einsatzgruppen der Sieherheitspolizei dowodzona przez przedstawicieli SS. Rozstrzeliwań dokonywano grupowo przy ścianie budynku sądu, a rannych dobijano strzałem z pistoletu służbowego. Ciała ofiar przewieziono w pobliże miejsca egzekucji z 17 września i pogrzebano. W ramach operacji Tanennberg rozstrzelano tego samego dnia także 16 osób w Kórniku, 15 osób w Mosinie, 19 osób w Śremie, 17 osób w Książu Wlkp i 28 osób w Kostrzynie. Rozstrzeliwania kontynuowano kolejnego dnia w Gostyniu i Krobi. |
Zrzuty dla średzkiego Inspektoratu AK w ramach operacji Riposta |
Tekst jest skróconą formą artykułu jaki ukazał się w Średzkim Kwartalniku Kulturalnym w numerach 60, 61 i 62 (2011r) Tekst w kolorze zielonym i kwadratowym nawiasie został dodany. PDF | |
[…]
28
września 1939 roku w budynku fabryki Skody podpisano kapitulację
Warszawy […].
Wydawać by się mogło, że zgodnie z powszechnie panującymi przekonaniami
skończyło się wraz z tym aktem państwo polskie. Jednak ciągłość
struktur
państwa zagwarantowana została już dzień przed kapitulacją Warszawy,
kiedy to
dowódca Armii „Warszawa” gen.
Rómmel
przekazał pełnomocnictwa do dalszego prowadzenia walki - teraz już
konspiracyjnej – generałowi Michałowi
Karaszewicz-Tokarzewskiemu.
Tak powstała
Służba Zwycięstwu Polski, przekształcona później |
|
2 października 1983 roku, w 40. rocznicę zrzutu zrealizowano "testament" żołnierzy podziemia placówki PROSO II, którzy przed nocną akcją ślubowali odbudowę zniszczonej kapliczki. Pomnik - kapliczkę zaprojektował Jan Kamiński. W "oknie" kapliczki znajduje się figura Chrystusa Frasobliwego dłuta Henryka Olejniczaka z Kostrzyna. Obok, poniżej znajduje tablica autorstwa artysty rzeźbiarza Mariana Banasiewicza z symbolem Polski Walczącej i napisem "W POBLIŻU TEGO MIEJSCA, W NOCY Z 14 NA 15 WRZEŚNIA 1943R SAMOLOT ALIANCKI DOKONAŁ ZRZUTU BRONII DLA MIEJSCOWYCH ODDZIAŁÓW ARMII KRAJOWEJ. W ODWECIE HITLEROWCY ARESZTOWALI OKOŁO 200 MIESZKAŃCÓW POBLISKICH MIEJSCOWOŚCI, Z KTÓRYCH WIELU PONIOSŁO ŚMIERĆ" . Odsłonięcia tablicy pamiątkowej dokonał uczestnik akcji przejęcia zrzutu Stanisław Cieplicki z Kostrzyna, w towarzystwie siedmiu byłych żołnierzy AK. W 60. rocznicę akcji (2003r) w uroczystościach przy kapliczce udział wzięli m.in. lotnicy brytyjscy przebywający na ćwiczeniach Sił Powietrznych w Krzesinach i Powidzu. |
Jako naturalny wydawał się do tego zadania lądowy szlak kurierski. Przejście z Francji do Polski przez Włochy i działające od grudnia 39r. tajne polskie bazy „Bolek” i „Romek” w Rumunii i na Węgrzech zajmowało kurierowi w sprzyjających okolicznościach ok. 2 tygodni, jednak sytuacja mocno skomplikowała się w czerwcu 1940r, po przystąpieniu Włoch do wojny i upadku Francji. Podejmujący drogę do Polski mieli przed sobą aż sześciotygodniową przeprawę przez Lizbonę, północną Afrykę, Cypr, Stambuł i Budapeszt. Wszelkie niedogodności tego sposobu komunikacji stosunkowo szybko pozwalały dostrzec inne dostępne, choć trudniejsze póki co w realizacji sposoby. Na pierwszy plan wysunęła się łączność radiowa. W styczniu 1940r. w Paryżu działalność rozpoczęła polska radiostacja „Regina”, która w lutym i marcu nawiązała kolejno łączność z radiostacjami baz „Bolek” w Bukareszcie i „Romek” w Budapeszcie. Również w marcu łączność z obydwiema bazami nawiązała tajna radiostacja z terenu Warszawy. Jednak dopiero w grudniu 1940r. nawiązano bezpośrednią łączność Londyn – Warszawa. Trzeci, najtrudniejszy, ze względów technicznych w realizacji sposób łączności, z wykorzystaniem samolotu pozostawał póki co w cieniu, choć nie brakowało takich, którzy od samego początku byli jego zdecydowanymi orędownikami, dostrzegając w nim ogromne możliwości. […] Jeszcze na ziemi francuskiej doszło do spotkania trzech oficerów w randze kapitana, ogromnych entuzjastów lotnictwa, zdolnych teoretyków i wizjonerów, które legło u podstaw całego późniejszego systemu łączności lotniczej z Krajem. Oficerami tymi byli kpt. Jan Górski, kpt. Maciej Kalenkiewicz oraz kpt. Jan Jaźwiński, który zajmował się m.in. sprawami łączności z krajem w sztabie gen Sosnkowskiego. Kapitanowie Kalenkiewicz i Górski, studiując zastosowanie lotnictwa rychło doszli do cennych wniosków. Samolot doskonale nadawał się do szybkiego przerzutu do kraju kurierów, oficerów przeszkolonych w działaniach dywersyjnych i wywiadowczych. Systemowe wykorzystanie lotnictwa otwierało szansę zaopatrywania walczącego podziemia w broń, środki łączności i inne materiały niezbędne w walce. Wreszcie regularne zaopatrzenie podziemia walnie zwiększało by stan posiadania przed spodziewanym powstaniem powszechnym. […] | |
W
2004 roku w rocznicę operacji PROSO II, z inicjatywy regionalisty i
wieloletniego wojewody Włodzimierza Łęckiego dokonano uroczystego
odsłonięcia "Kamiennego Kręgu Pamięci Ruchu Oporu i Walki Wielkopolan w
latach 1939–1945" złożonego z kamieni z tablicami
symbolizującymi
najpiękniejsze karty ruchu oporu w Wielkopolsce. Autorką projektu jest
Hanna Łęcka. Pośrodku kręgu stoi głaz, ze znakiem Polski Walczącej i
fragmentem wiersza "Legenda o miłości ziemi ojczystej" autorstwa
WładysławaBełzy.
Wiersz ten stanowił klucz szyfru Okręgu Poznańskiego AK.
Wokół głazu z symbolem PW i wierszem znajduje się 12
mniejszych
głazów, które upamiętniają najważniejsze
wydarzenia i
osoby ruchu oporu w Wielkopolsce lat 1939–45:
|
|
Ustawiono
także głaz poświęcony walce leśników z hitlerowskim
okupantem. W 2008 roku stanął kolejny głaz, tym razem ku pamięci Wawrzyńca Chałupki. |
Znacznie większą wagę do spraw łączności lotniczej i potencjału lotnictwa przywiązywano w sztabie Komendanta Obszaru Warszawskiego ZWZ płk. Stefana Roweckiego („Grota” „Rakonia”). Zainteresowanie to często akcentowane było ogromną nadzieją z jaką kierownictwo ZWZ wiązało z możliwością zaopatrzenia struktur podziemnych przez aliantów. W marcu 1940r. […] utworzone zostaje Szefostwo Lotnictwa (w strukturze V oddziału KG ZWZ) przekształcone później w Wydział Lotniczy KG AK, którego głównym zadaniem staje się organizowanie akcji zrzutowej na terenie Polski. Niemalże od samego początku płk. Rowecki w kontaktach ze sztabem Naczelnego Wodza (NW) zauważa pilną potrzebę wykorzystania lotnictwa aliantów do łączności i zaopatrzenia oraz ponagla rząd emigracyjny do rychłego podejmowania działań na rzecz urzeczywistnienia tych możliwości. […] W dniach 29 maja - 2 czerwca 1940r. dochodzi w Belgradzie do spotkania przedstawicieli rządu emigracyjnego i kierownictwa ZWZ, którego jednym z głównych tematów staje się potrzeba zrzutów do Kraju. Po tym spotkaniu Delegat rządu na Kraj w reporcie do Naczelnego Wodza wyraża zadowolenie, że przygotowania do łączności lotniczej z Krajem idą dwutorowo tj. w Kraju i Londynie. […] | |
Jeden z głazów poświęconych zrzutom na placówki Tursko, Janowo, Ołobok i Grab |
Pod koniec czerwca, jeszcze przed ewakuacją z Francji powstaje przy sztabie Naczelnego Wodza Oddział VI zwany Samodzielnym Wydziałem Krajowym, w gestię którego przekazano wszelkie sprawy związane m.in. z lotniczą łącznością z krajem. […] 16 lipca 1940r. Winston Churchill powołał SOE, czyli Kierownictwo Operacji Specjalnych. Wśród zadań nowej agencji znalazły się m.in. wspieranie ruchów oporu w okupowanych krajach. Ustanawiając ją Churchill powiedział: „Podpalcie Europę”. Drugą powstałą zagraniczną sekcją SOE była sekcja polska, szeroko współpracująca z oddziałem VI sztabu Naczelnego Wodza. To właśnie utworzenie SOE, w konsekwencji dostrzeżenia przez rząd JKM możliwości tkwiących w tak niekonwencjonalnych działaniach bojowych jak lotnicze zrzuty zaopatrzeniowe dla ruchów oporu, zrzuty spadochroniarzy sabotażystów i agentów wywiadu na tyłach wroga itp. walnie przyczyniło się do zapalenia zielonego światła dla polskich pomysłów związanych zaopatrzeniem okupowanego kraju. […] 20 września 1940r. doszło do ponownego spotkania kpt. Kalenkiewicza z gen. Sikorskim w trakcie którego Naczelny Wódz poinformował o przygotowaniach do misji transportu lotniczego do Kraju oraz powołania Pierwszej Brygady Spadochronowej. Miesiąc wcześniej sformowano w Newmarket 1419. Eskadrę do Zadań Specjalnych SOE. To z tą właśnie jednostką nierozerwalnie wiąże się historia polskiego wsparcia lotniczego dla okupowanego Kraju. Zgodnie z koncepcją działań SOE oddział VI sztabu NW, prócz zrzutów materiałowych dla wsparcia ZWZ od początku przewidywał zrzuty skoczków, starannie wyselekcjonowanych, doskonale przygotowanych | |
Na skwerze u zbiegu
ulic
Wawrzyniaka i Kilińskiego w Środzie znajduje się obelisk upamiętniający
plutonowego Wawrzyńca Chałupkę ps. „Junak”,
żołnierza Armii Krajowej, adiutanta komendanta Inspektoratu Rejonowego
AK w Środzie, jednego z uczestników operacji zrzutu w nocy z
14 na 15 września 1943r. Mosiężna tablica wykonana
zaprojektowana została przez artystę plastyka Adama
Wójkiewicza i przytwierdzona do okazałego głazu. Nad napisem
znajduje się orzełek Armii Krajowej. Uroczyste odsłonięcie
tablicy odbyło się 18 września 2010r. Napis na tablicy głosi „PLUTONOWY
WAWRZYNIEC CHAŁUPKA 08.08.1913 21.04.1944. ŻOŁNIERZOWI ARMII
KRAJOWEJ, BOHATEROWI ZIEMI ŚREDZKIEJ POLEGŁEMU Z RĄK NIEMIECKIEGO
OKUPANTA. 18.09.2010” . W 2008r głaz poświęcony Wawrzyńcowi Chałupce
ustawiono także jako 14-ty w Kręgu Pamięci w Janowie.
|
|
Pomniki i tablice pamiątkowe w Środzie >> |
specjalistów w wielu
dziedzinach, których obecność w Kraju znacznie mogła by
poprawiać sytuację kadrową podziemia.Pierwszy
kurs spadochroniarzy ruszył z końcem października na lotnisku Ringway
k.
Menchesteru, tym samym gdzie tworzyła się Brygada Spadochronowa. Tak
narodziła
się koncepcja cichociemnych – komandosów,
bohaterów
powracających do kraju
skokiem spadochronowym, pod osłoną nocy. Ich rekrutacja, skomplikowany
cykl szkoleniowy, stawiane wymogi i kryteria,
nabywane umiejętności, przebogate życiorysy to temat na niejedno
opracowanie, […] Ramy instytucjonalne ewentualnych
zrzutów i
sprzęt były już przygotowane. […] Ustalić i przygotować
należało
wiele rzeczy:
warunki i topografię zrzutowisk, naprowadzanie samolotu, sposoby
zrzutu,
zabezpieczenie zrzutowisk i skoczków / zaopatrzenia po
zrzucie,
sposoby
komunikacji samolot – placówka i wiele innych. 5
listopada
1940r. gen Sikorski
w rozkazie do gen. Stanisława Ujejskiego [Generalny Inspektor
Polskich
Sił
Powietrznych] polecił „bezzwłocznie”
przygotować niezbędny
sprzęt i personel
lotniczy do wykonania lotów łącznikowych z krajem.
[…]
Pod koniec 1940r. do
Kraju dociera emisariusz ppłk. Kazimierz Iranek - Osmecki,
który
przywozi ze
sobą cenne dokumenty. Wśród nich
jest „Załącznik nr 2 do Instrukcji nr 6 dla obywatela
Rakonia”, normujący
sprawy techniczne i organizacyjne związane z zrzutem, w tym określenie
miejsca
zrzutu, sposób zawiadomienia o zrzucie i łączność samolot
– placówka. Planowano
początkowo dokonywać zrzutów w linii Wisły, zależnie od
zasięgu
dostępnych
samolotów. Szacowano m.in. że odległością graniczną będzie
region Sandomierza.
Wkrótce jednak okazało się, że być może uda się osiągnąć
tylko
linię Poznań – Bydgoszcz z zastrzeżeniem, że zrzuty
w rejonie Poznania z oczywistych względów nie wchodzą w grę.
[…]
8 lutego 1941r. Gen. Rowecki raportował:
„Placówki dla skoczków
zorganizowane.”, na co
gen. Sosnkowski odpowiedział:
„Utrzymać gotowość do przyjęcia w dniach 15 do 17 w godz.
23-04.
Muszą być
czynne oba wybrane przez Was punkty.” W
kolejnych radiogramach ustalono dokładne położenie placówki
odbioru zrzutu i
sposób naprowadzenia samolotu. Wreszcie w nocy z 15 na 16
lutego
1941r.
nadszedł długo wyczekiwany moment. Do pierwszego eksperymentalnego lotu
do
Kraju (operacja „Adolphus”) wystartował pierwszy
samolot.
Wybór padł na nieco
przestarzałą, choć dysponującą stosunkowo dużym zasięgiem, specjalnie
przygotowaną, konstrukcję dwusilnikowego
bombowca Whitley firmy
Armstrong
Whitworth. Brytyjska załoga z 1419 SDF otrzymała położenie
celu w
okolicach
Włoszczowej i wobec konieczności „zaoszczędzenia”
zasięgu wyznaczyła trasę po
prostej tj. pod Berlin i dalej z odpowiednim kursem
na linię Pilicy.
|
|
Tablica na ścianie kaplicy cmentarza, z czarnego marmuru (wym. 1,50 x 0,9 m) na której złotymi literami wygrawerowano stopień, imię i nazwisko dwunastu dowódców Inspektoratu „Środa” Armii Krajowej pomordowanych przez hitlerowców w obozach zagłady oraz 38 żołnierzy Armii Krajowej pochowanych na średzkim cmentarzu. Uroczystego odsłonięcia dokonano 16.10.2007r. | |
Pomniki i tablice pamiątkowe w Środzie >> |
Start odbył się o 18.00 i ok. 23.00 samolot, alarmując na całej trasie niemiecką obronę powietrzną był już nad celem. Jak się okazało angielski pilot pomylił światła Częstochowy z Cieszynem, co w konsekwencji doprowadziło do przypadkowego zrzutu trzech cichociemnych i kilku zasobników na terenie Rzeszy [10 km na północ od Cieszyna], […]. Samolot lądował nad ranem w Newmarket po 11 godzinach i 45 minutach lotu bijąc rekord długodystansowego przelotu RAF. W zbiornikach pozostało 50 litrów paliwa! […] lot ten udowodnił, że tego typu misje, po wyciągnięciu odpowiednich wniosków są możliwe do realizacji. Pierwszym z nich była zmiana samolotu. Wybór padł na znacznie nowocześniejszy czterosilnikowy bombowiec Halifax, co znacznie polepszyło możliwości przestrzenne misji. W kraju ustalono, celem porządkowania kryptonimy dla każdej zorganizowanej placówki odbioru zrzutu. […] Zmiany nastąpiły też w Anglii. W sierpniu 1941r. 1419 eskadrę zreorganizowano w 138. Dywizjon, który w listopadzie przebazowano do Laconfield. Kolejny lot do kraju odbył się w nocy z 7 na 8 listopada 1941r. (operacja „Ruction”). Tym razem lot wykonała polska załoga pod dowództwem kpt. Stanisława Króla. Przyjęto trasę nad środkową Danią i lot nad terytorium Polski od wybrzeża w kierunku linii Wisły. Zrzut skoczków i sprzętu odbył się prawidłowo na placówkę „Ugór” położoną 20 km na zachód od Skierniewic. Jednak lot powrotny przebiegał już dramatycznie. Z powodu silnego czołowego wiatru szybko wyczerpywało się paliwo. Kpt. Król podjął decyzję o lądowaniu w Szwecji. | |
23 stycznia 2012r w 67 rocznicę wyzwolenia Środy spod niemieckiej okupacji odsłonięto tablicę upamiętniającą Stanisławę Palinkiewicz i jej syna Lecha, członków sztabu Inspektoratu Środa Armii Krajowej, którzy ponieśli śmierć w hitlerowskich obozach koncentracyjnych - Stanisława w Ravensbruck, Lech w Żabikowie. Tablicę ufundowało średzkie Koło Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. | |
Pomniki i tablice pamiątkowe w Środzie >> |
Załoga
spaliła samolot i została
internowana, ale wkrótce cała i zdrowa ponownie zasiliła
szeregi
138 dywizjonu. Wśród
cichociemnych tego wylotu był kpt. Niemir Bidziński (”Karol
Ziege”), który
dostarczył „Instrukcję nr 8 dla obywatela Rakonia”
wraz z
załącznikami
normującą cały system zrzutowy.
Załącznik nr 2 stanowiła „Instrukcja funkcjonowania
placówki odbiorczej
zrzutu”, która z drobnymi zmianami funkcjonowała
do końca
wojny. […] Do
kwietnia 1942r. zrealizowano 9 udanych misji na 12 lotów,
stracono jedną
maszynę (Szwecja) bez strat w załogach. Zrzucono m.in. 48
cichociemnych, ponad
trzysta sztuk broni strzeleckiej i 96 granatów. W nocy z 30
na
31 marca 1942
roku zrealizowano także po raz pierwszy dwa wyloty (operacje
„Legging” i
„Belt”). Były to wyniki obiecujące i tym samym
zakończono
okres próbny. W
październiku 1941r., a więc jeszcze przed drugim wylotem optymistycznie
informowano gen. Roweckiego o rychłych możliwościach operowania do
linii Grodno
– Brześć - Zamość - Rzeszów i
realizacji 12
misji miesięcznie z
dwoma równoległymi wylotami w turze. Jak się okazało życie
znacznie zrewidowało
te aspiracje. W połowie 1942 roku cała machina lotniczego
wsparcia walczącej z okupantem Armii Krajowej była już przygotowana do
poważniejszych akcji. Do tego czasu oddziałowi szóstemu
sztabu
Naczelnego Wodza
w Londynie i Oddziałowi trzeciemu sztabu KG AK w Kraju udało się
wypracować
organizacyjne zręby systemu łączności lotniczej z Krajem,
który
funkcjonował
(ciągle nieznacznie ewoluując) do końca wojny. [...] Wnioski
wypracowane w okresie próbnym, w którym to 138-my
dywizjon przeprowadził 9
udanych zrzutów skoczków i zaopatrzenia pozwoliły
na
przejście do fazy
zasadniczej, z którą AK i sztab NW wiązały spore nadzieje.
[...]
Tymczasem w marcu 1942 roku 138. dywizjon przeniósł
się na lotnisko Tempsford
w hrabstwie Cambridge, które odtąd na długo stało się jego
domem. Pierwszy,
planowy już cykl zrzutów zaplanowano z rozmachem. Operacja
otrzymała kryptonim
„Intonacja” i zakładała wykonanie stu
lotów.
Przyjęto, że loty odbywać się będą
w noce pełni księżyca (tercety w miesiącu). Akcję rozpoczął rajd trzech
załóg w
nocy z 1 na 2 września 1942r. Noc później zrzutu dokonano na
placówkę „Ugór”,
tą samą, na którą desantowała załoga kpt. Króla w
pierwszym polskim wylocie.
Dowódcą załogi był, ponownie kpt.
Król. Każda
akcja zrzutowa rozpoczynała się dzień wcześniej od nadania przez BBC
(na
zakończenie programu sekcji polskiej) ustalonej melodii, co było
sygnałem
czuwania dla wybranej grupy placówek w Kraju.
Powtórzenie
melodii kolejnego
dnia, w granicach godziny 15.00-17.00 oznaczało, że tej nocy odbędzie
się
zrzut. Na przygotowanych i czuwających placówkach
rozpoczynała
się akcja
przyjęcia zrzutu. Jeśli z jakiś względów, w ciągu 3-4 dni
zrzut
nie mógł dojść
do skutku, czuwanie podejmowała inna grupa placówek
alarmowana
inną melodią.
|
|
Tablica z czarnego marmuru, na budynku sądu w Środzie, upamiętnia żołnierzy Armii Krajowej Inspektoratu Środa poległych w latach 1939-1956r. Tablica odsłonięta została w roku 1995 w dniu Święta Niepodległości. Złoconymi literami napis brzmi: "BOHATERSKIM ŻOŁNIERZOM ARMII KRAJOWEJ INSPEKTORATU ŚRODA POLEGŁYM W LATACH 1939-1956 SPOŁECZEŃSTWO MIAST I GMIN SRODA WLKP ŚREM WRZEŚNIA KOSTRZYN KÓRNIK NEKLA DOMINOWO KRZYKOSY NOWE MIASTO ZANIEMYŚL MIŁOSŁAW" | |
Pomniki i tablice pamiątkowe w Środzie >> |
System ten (oznaczony kryptonimem „Jodoform”) był na tyle skuteczny, że Niemcom nie udało się go odszyfrować do końca wojny. Około godziny 18.00 załogi udawały się na odprawę, podczas której dowiadywały się o położeniu celu, warunkach meteo i wszelkich możliwych niebezpieczeństwach i ograniczeniach. […] Mniej więcej w tym czasie BBC nadawało ponownie ustaloną melodię potwierdzającą wylot. Start następował w granicach godziny 18.30. Lot przebiegał nad środkową Danią i początkowo nie przysparzał emocji. Dopiero, gdy trasa ta stała się popularna w brytyjskim dowództwie bombowym, Niemcy znacznie wzmocnili obronę przeciwlotniczą, co zmuszało pilotów do lotów koszących. Następnie załogę czekał przelot nad Bałtykiem i przecięcie linii brzegowej pomiędzy Słupskiem i Koszalinem. Dalej nawigowano na charakterystyczne Jezioro Charzykowskie, prowadzące w prostej linii na bydgoski Fordon. Stąd załogi kierowały się już na cele. Loty nocne, na małych wysokościach wymagały nie lada umiejętności nawigacyjnych. Nie miała tu zastosowania astronawigacja i urządzenia radiotechniczne. Nawigację prowadzono poprzez wzrokową analizę charakterystycznej topografii i porównaniu jej z mapą; piloci nazywają to „lotem po meblach”. […] Sposób zrzutu normowały instrukcje. Zgodnie z początkowymi ustaleniami samolot zbliżając się do placówki odbierać miał sygnał radiowy, emitowany ze wzgórza w pobliżu placówki na odległość 40-60 km. Z tego samego miejsca emitowany był również kierunkowy sygnał świetlny. Pilot ustalając miejsce położenia źródeł sygnału nawigował na źródło z kursem 0 stopni. Następnie nad źródłem wykonywał zakręt na kurs 90 stopni. Manewr ten pozwalał precyzyjnie wyjść nad zrzutowisko, które znajdowało się w odległości do 2,5km od źródła. Przed osiągnięciem zrzutowiska pilot ustalał warunki lotu: wysokość 100-150m i prędkość około 210km/h, a następnie oczekiwał sygnału – litery kodowej nadanej morsem lampą z zrzutowiska. Na sygnał odpowiadał również sygnałem świetlnym i rozsynchronizowaniem silników, powodującym charakterystyczne dudnienie. | |
Tablica
- granitowa ze złoconymi literami, na froncie starszego budynku
Gimnazjum nr 1 (d. szkoła Podstawowa nr 1 przy ulicy Lipowej) informuje
o mieszczącej się w budynku izbie pamięci żołnierzy II w. św, powstałej
z inicjatywy żołnierzy AK.
|
|
Pomniki i tablice pamiątkowe w Środzie >> |
Teraz na zrzutowisku zapalały się latarki w określonym porządku i następował zrzut. Już po pierwszych doświadczeniach „Intonacji” znacznie uproszczono ten system. Zrezygnowano z punktu nawigacyjnego na wzgórzu. Samolot nadlatywał na placówkę i pierwszy rozpoczynał nadawanie litery kodu. Odzewem i „zezwoleniem” na zrzut była litera kod nadana sygnałem świetlnym ze zrzutowiska. Chwilę później zapalały się światła zrzutowiska, a pilot przelatując nad zrzutowiskiem poznawał jego warunki i stosownie do nich budował odpowiedni manewr do zrzutu. Przebieg zrzutu bywał różny. Często zrzut w wyniku niespodziewanego wiatru, nieustalonej termiki i innych czynników rozciągał się na przestrzeni 2, 3 a nawet 5 km. Sprawiało to problem obsłudze zrzutowiska, która pod osłoną nocy, w pośpiechu i zachowując równocześnie skrytość, musiała zabezpieczyć zasobniki. Los skoczków bywał nie lepszy. W kwestii rozrzutu, w szkoleniu kładziono nacisk, by cichociemni opuszczali samolot w jak najkrótszym czasie „jeden drugiemu na głowę”. Często jednak zawisali na drzewach, byli ciągani za spadochronem, tracili przytomność, skręcali | |
Placówki odbioru zrzutu na terenie Wielkopolski przygotowane w ramach operacji "Riposta". Kolorem żółtym zaznaczono placówki objęte czuwaniem w okresie 12-15 września. W nocy z 15 na 16 października 1943 roku wykonano dwa loty nad Wielkopolskę w ramach "Riposty". Były to jedne z ostatnich lotów z terenu Anglii. Zrzutu dokonano na placówkę FASOLA, zaś zrzut na placówkę ŻYTO I nie odbył się. Zaopatrzenie wyrzucono "na dziko" w okolicach Kórnika. Część broni i innego zaopatrzenia zdołano zabezpieczyć. |
kończyny, lub wręcz ginęli w wyniku uderzenia o ziemię czy drzewo. […] Położenie placówki musiało spełniać kilka warunków. Po pierwsze musiała być oddalona od większych skupisk ludności i ciągów komunikacyjnych. Jednocześnie musiała zapewniać dojazd dla furmanek rozwożących zdobyte zaopatrzenie. Zdolność odbiorczą placówki oceniono na 400 kg, co uwarunkowane było dostępnością środków transportu i jakością dróg. […] Pamiętać trzeba było również o stosunkowo dobrej widoczności z powietrza i zapewnieniu dobrych warunków aerotermicznych. Obsady placówek rozpoczynały zwykle czuwanie ok. godziny 22.00, a godzinę później BBC nadawało trzeci raz ustaloną melodię – potwierdzenie zrzutu. Jeśli samolot nie pojawił się nad placówką, zwykle ok. godziny drugiej w nocy kończono czuwanie. Do obsługi zrzutowiska, wliczając jego ochronę przewidywano 90 do 160 ludzi, jednak w praktyce stany te zależne były od możliwości danego Inspektoratu i raczej nie przekraczały 100 ludzi. Paradoksalnie, choć ZWZ/AK od samego początku wiązała olbrzymie nadzieje z zrzutami, do ochrony zrzutowisk desygnowała pododdziały drugorzutowe. Już w „Intonacji”, wraz ze wzrostem intensywności zrzutów i prawdopodobieństwa dekonspiracji sytuacja zmieniła się diametralnie. Później odbierający zrzut składali nawet specjalną dodatkową, przysięgę. Placówka główna powiązana była także z placówką zapasową, która mogła w razie komplikacji przejąć zadania głównej. Przestrzegano przy tym zasady, że w razie zrzutu na zapasową skaczą tylko cichociemni. […] Pomimo tak zorganizowanych placówek, dochodziło do pomyłek w zrzucie. Zdarzało się, że załogi brały za światła placówki przypadkowo tlące się ogniska, odbicia w taflach wody, a nawet światła torowisk. Zrzut wykonywano wtedy na dziko, a sprzęt częstokroć trafiał w ręce niemieckie. Gorzej mieli cichociemni, którzy musieli improwizować; wznowić orientację geograficzną i niepostrzeżenie przedostać się do punktu kontaktowego, gdzie obejmowani byli „opieką” AK. Szkolenie cichociemnych obejmowało m.in. nadawanie nowych tożsamości i biografii tzw. legend, których skoczkowie wyuczyć się musieli na pamięć. Uczono warunków panujących w okupowanym Kraju, sposobów zachowania, a nawet tak prozaicznej rzeczy jak opanowania strachu (zaskoczenia) na widok pierwszego napotkanego umundurowanego Niemca. Już w nocy z 1 na 2 października przeprowadzono trzy równoczesne loty na placówki w okolicach Garwolina, Dęblina i Siedlec. |
Wszystkie
trzy samoloty lądowały
jednak poza macierzystą bazą. Nietypowe zadanie przeprowadziła załoga
kpt.
Króla w nocy z 29 na 30 października, pozorując
bombardowanie
Warszawy, co
miało odwrócić uwagę Niemców od rzeczywistych
celów lotów nad Polską. 138.
dywizjon stopniowo nabierał doświadczeń, co pozwalało przeprowadzać
także loty w noce bezksiężycowe. Znacznie utrudniało to, i tak już skomplikowaną nawigację. […] W marcu 1943 roku jednej nocy zrealizowano aż pięć wylotów. […] Dywizjon zyskiwał też coraz więcej polskich załóg, które doskonale radziły sobie w lotach do Kraju. Po pierwsze były doskonale zmotywowane; w wielu wspomnieniach pilotów nieustannie przewija się ich nostalgiczna reakcja na ponowny lot nad ziemią ojczystą. Były także i względy bardziej przyziemne; system szkolenia polskich pilotów przed wybuchem wojny z dużym naciskiem uwzględniał aspekty nawigacji wielkoobszarowej na małych wysokościach, czego nie realizowano z takim natężeniem w RAF. |
W
połączeniu ze znajomością topografii Kraju dawało
to znakomite rezultaty. Potencjał ten dostrzegło także wreszcie
dowództwo RAF i
1 kwietnia 1943 r. utworzyło nadetatową, polską eskadrę
„C” 138. dywizjonu. […] Szeregi
nowej eskadry zasilili piloci rozwiązanego 301. Dywizjonu
Bombowego
„Ziemi Pomorskiej”. […] Losy
załóg, po dokonaniu zrzutu bywały różne.
Trzeba było dysponować, zwyczajnym, lotniczym szczęściem, by bez
przeszkód
powrócić do bazy. Nie rzadko w chwili rozpoczęcia powrotu
rozpoczynała się
szósta godzina zmagań, a narastające zmęczenie i ciągły
stres dezorganizowały
organizmy załóg. Spadała czujność, którą
błyskawicznie wykorzystywali piloci
nocnych myśliwców. Jeśli atak był skuteczny, a załodze nadal
dopisywało
szczęście miała szansę opuścić samolot na spadochronie. Wiele
załóg takiej
szansy nigdy nie dostało. Uszkodzone bombowce, niejednokrotnie tracące
w locie
resztki paliwa, niesterowne, cudem dociągały do bazy lecąc czasami
tylko na
dwóch sprawnych silnikach. Bywało i tak, że uszkodzone
systemy hamulcowe
(hydraulika) przyczyniały się do zniszczenia samolotu już po
lądowaniu. Do końca operacji
„Intonacja”, do lipca 43 roku udało się
przeprowadzić 65 lotów, z których 42
zakończyło się sukcesem. Utracono 6 samolotów i 3 załogi.
Była to cena za m.in.
53 sztuki broni strzeleckiej, 1362 granaty, 39 radiostacji i wiele
kilogramów
innego niezbędnego sprzętu i uzbrojenia; każda sztuka na wagę złota dla
oddziałów AK.
|
|
Głaz poświęcony pamięci Adolfa Bnińskiego, właściciela majątku Gułtowy, przedwojennego starosty średzkiego i wojewody poznańskiego, kandydata na prezydenta RP, organizatora walki podziemnej po wybuchu wojny, delegata rządu na kraj dla ziem zachodnich. Zginął 7 lub 8 lipca 1942r. od strzału, prawdopodobnie w lesie k. Stęszewa. |
Do kolejnego cyklu lotów postanowiono przygotować się jeszcze solidniej. […] Pierwsze misje w ramach operacji „Riposta”, bo taki kryptonim dostał nowy cykl lotów odbyły się w nocy z 9 na 10 września 1943 roku. Startowało do kraju aż sześć samolotów, lecz dwa zawróciły po starcie. Pozostałe cztery zrealizowały misje z sukcesem. […] Przeorganizowano też system zrzutowisk. Znacznie zwiększono samą liczbę placówek i ponownie uporządkowano system ich kryptonimów; np. placówki okręgu poznańskiego otrzymały nazwy upraw, zaś lubelskiego – zwierząt. Placówki podzielono na przyjmujące tylko sprzęt (operacje „Flat”) i takie, na które desantowano cichociemnych (operacje „Neon”). Wyznaczono także zapasowe rejony zrzutów spadochroniarzy na trasach powrotnych. Po raz pierwszy także, w niektórych dogodnych operacyjnie regionach wyznaczono kilka położonych blisko siebie praktycznie połączonych ze sobą placówek zwanych „bastionami”. Mogły one przyjąć znacznie więcej sprzętu, liczonego już w tonach. Od października na niektórych placówkach pojawiły się także pomoce nawigacyjne znacznie ułatwiające precyzyjne naprowadzenie na cel. Były to urządzenia radiotechniczne „Eureka” (na samolocie) i „Rebeka” (na ziemi) umożliwiające naprowadzenie samolotu z odległości 50-60 km z dokładnością 200 metrów. Dodatkowo pojawiły się tzw. S-Fony; radiostacje małego zasięgu do prowadzenia korespondencji pilot – placówka. | |
Głaz
upamiętniający plut. Wawrzyńca
Chałupkę ustawiony w 2008r. Plutonowy Wawrzyniec Chałupka
(1913-1944) był żołnierzem w Kampani Polskiej 1939r, a po ucieczce z transportu do stalagu żołnierzem ZWZ/AK. Dowodził plutonem w rejonie Pławiec. W poł. 1942r został adiutantem dowódcy Inspektoratu AK Środa, por. Alfreda Furmańskiego "Macieja". Wchodził w skład grupy dowódczej placówki PROSO II. |
We wrześniu Polacy otrzymali
również do dyspozycji od
dawna
wyczekiwane i „wyproszone” bombowce B-24 Liberator,
dysponujące znacznie
lepszymi możliwościami przestrzennymi od Halifaxów.
[…] Loty trasą nad Danią stawały się coraz bardziej
niebezpieczne. Niemcy rozpoznając trasy przelotów, zwłaszcza
dużych alianckich
wypraw bombowych obsadzili Danię artylerią przeciwlotniczą wszystkich
możliwych
zasięgów. W
nocy
z 14 na 15 września do Kraju wystartowało jedenaście maszyn. Trzy z
nich po raz
pierwszy skierowały się w Obszar Zachodni AK, czyli nad Warthegau. Dwa
Halifaxy miały przeprowadzić zrzut w rejonie Kalisza, a jeden pod Środą
[Placówka
„Proso II”]. [...] Halifax lecący na
południe od Kalisza zawadził
skrzydłem o dom w Nowych Skalmierzycach i runął na ziemię. Drugi
Halifax, który
zrzucał zasobniki na płn-zach. od Kalisza lądował szczęśliwie w
Tempsford o
6.35 rano. O 18.23 wystartował Halifax z numerem taktycznym S-172,
dowodzony
przez mjr Pitta, nowozelandczyka. Nad celem,
niedaleko leśniczówki Janowo, 10 km na północ od
Środy, samolot znalazł się
czterdzieści kilka minut po północy. [Przebieg wydarzeń
związanych ze zrzutem na placówkę PROSO II był następujący:]
|
|
[…]
Rankiem
15 września skończyła się „czarna noc” 138.
Dywizjonu. Tego dnia nie
powróciły do bazy cztery Halifaxy. Następnej nocy
nie powrócił kolejny z polską załogą, zestrzelony nad Danią.
Straty
stawały się
bardzo dotkliwe i coraz mniej akceptowalne. Próbowano
temu zaradzić
przesuwając
trasę na północ od Danii, ale przeprowadzone loty
wykazały, że to
absolutny
szczyt zasięgu dla samolotów, a misje wydłużyły się do ponad
15 godzin.
[…] Z końcem listopada na bazie dotychczasowej eskadry
„C” 138.
dywizjonu powstaje polska 1586 eskadra do zadań specjalnych i
praktycznie w
całości przebazowana zostaje na południe Europy. Początkowo
bazą staje
się lotnisko
Si Di Amor w Tunisie skąd eskadra przeprowadza kilka
lotów do Polski.
Jednak
docelowym domem eskadry staje się niewielkie lotnisko Campo Cassale pod
Brindisi na południu Włoch. Samo lotnisko mocno dało się we znaki
polskim
załogom. Stosunkowo krótki pas kończył się urwiskiem wprost
do morza!
Nie
lotnisko jednak było kluczowe, lecz zalety tras południowych. Znacznie
skrócił
się dystans lotów, co spowodowało, że praktycznie
cały obszar Kraju
znalazł się
teraz w zasięgu maszyn. Szczególnie odczuły to regiony
podkarpackie i
wschodnie, które dotychczas nie mogły liczyć na zrzuty.
Ważne było
także i to,
że nasycenie obszaru Europy południowej i środkowo –
wschodniej w
niemiecką
obronę przeciwlotnicza było stosunkowo małe, co dawało znacznie większe
szanse
na przetrwanie niż np. nad Danią. Operacja Riposta, po trudnym
atmosferycznie
początku 44 roku rozkręciła się na dobre w kwietniu i maju. Dość
powiedzieć, że w tych dwóch miesiącach przeprowadzono 64%
wszystkich operacji „Riposty.” W nocy z 3 na 4
kwietnia startowało do
Kraju 8
załóg brytyjskich i 8 polskich; wszystkie szczęśliwie
lądowały w
Brindisi. Dwa
tygodnie później padł kolejny rekord: 19 startów
w jedną noc!.
Rozpoczęto także
zrzuty skoczków w noce bezksiężycowe, co dotychczas
zastrzeżono tylko
do zrzutów
sprzętu. Ostatnie misje w ramach „Riposty”
przeprowadzono z 30 na 31
lipca
1944r. Pięćdziesiąta ósma ekipa cichociemnych zrzucona na
placówkę
„Solnica”, 7
km na południe od Grodziska Mazowieckiego dotarła w komplecie do
Warszawy w
dniu wybuchu powstania. Cichociemni weszli do walki z marszu.
Ogółem w
„Ripoście” przeprowadzono 381 misji, z
których ponad połowa zakończyła
się
sukcesem. Zrzucono ponad cztery tysiące (!) zasobników i
paczek, w
których
znalazło się m.in. ponad 15 tys. sztuk broni strzeleckiej i ponad 44
tys.
granatów. Do kraju trafiło też 146 cichociemnych. Stracono
16 załóg i 4
cichociemnych z maszynami. W trakcie
„Riposty” przeprowadzono również
najbardziej skomplikowane zadanie
łączności
„Londyn – Kraj”. 15 kwietnia 1944r. o
godzinie 19.32 z włoskiej ziemi
wystartował samolot typu C-47 Skytrain, wyposażony w 8 dodatkowych
zbiorników
paliwa i skierował się nad Polskę. Tak rozpoczęła się niezwykła
operacja „Most I” [której celem
było ustanowienie
dwustronnej łączności z krajem, tj. lądowanie samolotu na terenie
okupowanym i
wymiana ludzi lub sprzętu] […] Dakota zabrała 5
ludzi, wśród nich gen.
Stanisława Tatara [Szef
oddziału operacyjnego sztabu KG AK, twórca
planu
„Burza”] oraz dokumenty wywiadu AK
dotyczące konstrukcji rakiet V-1. Na
pokładzie
znalazł się również wyhaftowany w Kraju sztandar 1. Brygady
Spadochronowej. […] Po koniec
lipca 1944r. przygotowano kolejny cykl zrzutów, pod
kryptonimem
„Odwet”,
którego intensywność miała pozostać na poziomie zbliżonym do
„Riposty”.
[…] 1 Sierpnia,
w absolutnej nieświadomości do Kraju poleciało 6 załóg
polskich i 5
brytyjskich
z bliźniaczego, 148. dywizjonu inicjując kolejny sezon zrzutowy pod
kryptonimem
„Odwet”. […] 2 sierpnia dociera do
Brindisi depesza: „Podjęliśmy walkę
o
godzinie 17.00. Dajcie pilnie zrzuty amunicji i broni ppancernej [...]
wprost
na miasto: Filtry, Kercelego, Ogród Saski, Puławska
[...]”. Polacy są
gotowi
polecieć natychmiast, ale brytyjski marszałek lotnictwa John Slessor
nie wyraża
zgody. Anglicy oficjalnie tłumaczą to skomplikowaną sytuacją
meteorologiczną. 4
Sierpnia do Kraju leci siedem załóg polskich i choć
oficjalnie
obowiązuje zakaz
lotu nad Warszawę, cztery z nich schodzą z kursu i kierują się nad
płonącą
stolicę. Doskonale wie o tym także dowódca eskadry mjr.
Arciuszkiewicz.
Załogi
zaliczają trzy celne zrzuty. Rozkaz Slessora wywołał oburzenie w
polskiej
eskadrze i spowodował interwencję gen. Tatara, a w konsekwencji notę
dyplomatyczną polskiego rządu. W jej wyniku Slessor cofnął zakaz 8
sierpnia,
ale tylko dla załóg ochotniczych i wreszcie 12 sierpnia
anulował go
całkowicie.
W rezultacie loty wstrzymano w czasie, gdy ¾ miasta
znajdowało sie w
rękach
powstańców. 10 sierpnia
Sosnkowski wydaje dowódcy eskadry 1586 kontrowersyjny
rozkaz: „Los
Warszawy i
Armii Krajowej [...] zależy od dokonania dzisiejszej nocy pewnego
precyzyjnego
zrzutu broni i amunicji na dwa punkty, przede wszystkim plac
Krasińskich i plac
Napoleona. [...] Te dwa zrzuty muszą być wykonane bezwarunkowo
– w
ostateczności poświęcić maszyny, lotnicy niech skaczą [...]”
Pięć dni
później
nad stolicę leci już cała armada - 28 załóg, lecz nad ranem
nie melduje
się w
bazie 8 samolotów. Z powodu dużych strat Slessor 17 sierpnia
ponowne
wprowadził
obostrzenie: do Kraju mieli latać tylko piloci polscy. Loty przebiegały
w ekstremalnie trudnych warunkach. Znacznie bardziej niż było to
jeszcze w początku 1944r. uaktywniona była niemiecka artyleria
przeciwlotnicza
na
trasie przelotu. Niemalże wszędzie operowały nocne myśliwce.
[…]
Samoloty
leciały 70, 50 metrów
nad gęsto zabudowanym miastem. […] Po kilku
godzinach wyczerpującego lotu z Włoch następował kilkuminutowy horror,
a następnie ponowne kilkugodzinne oczekiwanie na cud. Istnieją relacje
pilotów,
którzy uporczywie szukali w morzu ruin i płonących
domów placówki,
manewrując
intensywnie w strefie walk przez 30, a nawet 50 minut! Częstokroć
uszkodzone samoloty traciły
paliwo już na dolocie do Warszawy lub tuż po podjęciu drogi powrotnej.
Dla
kilkunastotonowego bombowca z uszkodzonymi silnikami problemem stawało
się,
rozpościerające niczym zapora pasmo Karpat. Wiele załóg
wspominało
przelot nad
Tatrami niemalże kilkanaście metrów ponad szczytami! Dolot
do Brindisi
już był
nie lada wyczynem, a tutaj trzeba było jeszcze bezpiecznie posadzić
najczęściej
uszkodzoną maszynę, co nie zawsze się udawało. Po lądowaniu okazywało
sie, że
płatowiec przypominał sito, a
przestrzelone były nawet spadochrony ratunkowe załogi. Ostatnie
polskie misje nad płonącą Warszawą wykonały dwie załogi 13 września.
[…] Powstanie
dogorywa po 63 dniach bohaterskich walk na ziemi i w powietrzu.
Poświęcenie
lotników polskich, ale także i brytyjskich, nowozelandzkich
i
południowoafrykańskich było olbrzymie. Z 269 samolotów,
jakie
pojawiły się nad
miastem nie powróciło 39. Polska eskadra wykonując 91
lotów traci 16 załóg. Nie licząc
rajdów
superfortec i zrzutów Rosjan, na
miasto udaje się zrzucić prawie 700 zasobników i 180 paczek;
łącznie 159 ton
uzbrojenia i sprzętu. Choć do rąk powstańców trafia
niewielka
część zrzutów,
stanowią one dla walczących olbrzymie wsparcie moralne. […]
Trwa
operacja „Odwet”. 14 września gen.
Sosnkowski, jakby na osłodę nadaje polskiej 1586 eskadrze imię
„Obrońców
Warszawy”. Korzystając z każdej „lotnej”
pogody
samoloty polskiej eskadry
kontynuują zrzuty na placówki AK rozsiane po całym kraju. 2
listopada polska
eskadra ponownie przekształcona zostaje w 301. dywizjon do zadań
specjalnych
„Ziemi Pomorskiej” im. Obrońców
Warszawy. Ostatnia
akcja w ramach „Odwetu” i, jak się okazało
całej operacji lotniczego wsparcia AK ma miejsce 28 grudnia. Wykonuje
ją 10
załóg. Ogółem w ramach sezonu, wliczając w to
loty nad
Warszawę wykonano 400
lotów, z czego zadanie wykonało 227 załóg.
Ogólne
straty wyniosły 47 samolotów,
w tym siedem już podczas lądowania. […] Historia
polskiego lotniczego wsparcia AK to niecałe cztery lata podniebnych i
naziemnych zmagań. W tym czasie wykonano 858 startów, z
których statystycznie
prawie co dziesiąty nie miał swojego szczęśliwego finału. Z jednej
strony do
Kraju przerzucono 351 spadochroniarzy, w tym 316 doskonale
przeszkolonych
komandosów – cichociemnych, z drugiej jednak
poległo 78
polskich lotników, a 28
trafiło do niewoli niemieckiej. Wielu cichociemnych i
organizatorów akcji
zrzutowych doczekało się „godziwej” zapłaty za swe
bezgraniczne oddanie, umierając
w powojennych już więzieniach, firmowanych przez inną, także obcą
władzę.
Czasem ginęli wcześniej, w walce. […] W sytuacji, gdy,
walcząc z
okupantem
pododdziały AK dysponowały znikomymi ilościami broni strzeleckiej,
najczęściej
zdobycznej lub wyprodukowanej metodami chałupniczymi, zrzucone przez
samoloty
23 tys. sztuk stanowiło wymierną wartość. O ile jeszcze w
„Intonacji” zrzucano
ok. 25 różnych rodzajów uzbrojenia i sprzętu to w
„Odwecie” asortyment wynosił
70. W tej liczbie znajdowały się także medykamenty medyczne i 45 ton
żywności.
Pozostająca pod okupacją i codziennym terrorze Polska, w oczekiwaniu na
alianckie samoloty przygotowała ponad 600 (!) ukrytych zrzutowisk, z
których
ponad 500 zostało użyte! Na trzech z nich wylądowały alianckie samoloty
przywożąc cichociemnych i zaopatrzenie oraz zabierając
szczególnie ważne
osobistości i cenne materiały. Niemcom nigdy nie udało się odszyfrować
tego
misternie „uplecionego” systemu, spajającego
walczące
podziemie i odległy o 1500 km rząd emigracyjny
wraz z zapleczem. Rozmach, śmiałość i sprawność organizacyjna operacji
zrzutowych, na tle aktualnej sytuacji polityczno – militarnej
każe dziś z
szacunkiem pochylić głowę przed każdym kto w nich wtedy uczestniczył.
[…]
|
Schemat organizacyjny
wypracowanego modelu dostarczenia i przyjęcia zrzutu zaopatrzenia oraz
organizacji placówki przyjmującej. Sposób "A" wykorzystywany był początkowym okresie zrzutów ("Intonacja"). W mniejszej ramce obowiązujący w czasie "Riposty" system świateł na zrzutowisku. |
Plan sytuacyjny
placówki
PROSO II i przebiegu zrzutu. Siatka dróg w
większości
pozostała niezmieniona. Kolorem zielonym zaznaczono obecny zasięg
areału
leśnego. Różowa kropka to miejsce złożenia przysięgi
żołnierzy
placówki oraz miejsce dzisiejszej kaplicy i Kręgu Pamięci.
Granatowy
prostokąt pokrywa prawdopodobną lokalizację zrzutowiska, ustawionego
odwrotnie z kierunkiem wiatru przyziemnego, prawdopodobnie z kursem
270st. Na placówce rozstawiono system świateł "Krysia".
Kolorem
czerwonym zaznaczono rejon gdzie lądowały zasobniki, zaś w fioletowym
prostokącie miejsca ich ukrycia. Halifax w końcowym podejściu na
placówkę przeleciał nad majątkiem Drzązgowo i stacją
kolejową
Gułtowy (skąd napłynęły informacje dla hitlerowców);
sugeruje to kurs
ok. 200-210 st., a więc idealnie wyprowadzający
z bydgoskiego Fordonu.
Po przelocie i zlokalizowaniu placówki, samolot
zawrócił
(dwukrotnie), budując
manewr do zrzutu z kursem prawdopodobnie 270 st. Wg.
świadków
zrzut odbył się z wysokości 300m, co stoi w rażącej sprzeczności z
wypracowanymi instrukcjami zrzutu, które precyzowały tą
wysokość
na 100 m dla sprzętu. Kolorem żółtym
zaznaczono placówkę zastępczą PROSO I.
|
Początek. Rzecz o nalotach Luftwaffe na Środę we wrześniu 1939 roku. Artykuł ŚKK nr 57 i 58 (1 i 2/2011) |
Loty nadziei. PDF Artykuł ŚKK nr 60, 61 i 62 (4/2012 oraz 1 i 2/2012) |
Poznański trzeci dywizjon myśliwski w obronie wielkopolskiego nieba. PDF Artykuł ŚKK nr 75, 76, 78, 79, 80, 81 i 82 (3 i 4 /2015, 1-4/2016 oraz 1/2017) |